Mniejszy może więcej
"Tajemnica Zielonego Królestwa" to dobry tytuł, ale oryginalny "Epic" jest jeszcze lepszy. Idealnie oddaje bowiem charakter nowej animacji twórców "Epoki lodowcowej" – pełnego rozmachu rycerskiego eposu o nadludzkich wyczynach herosów broniących swojego ludu. I choć główni bohaterowie mają po kilka centymetrów wzrostu, ich męstwem zachwyciliby się Homer z Sienkiewiczem.
Zielone Królestwo to ukryta głęboko w kniei magiczna kraina zamieszkana przez zachowujące się jak ludzie leśne żyjątka: kwiaty, grzyby, ślimaki, ptaki, myszy itd. Miejscem tym włada dobra i piękna królowa przemawiająca w oryginale pełnym słodyczy głosem Beyonce, a jego i jej bezpieczeństwa strzeże zakon świetnie wyszkolonych facetów w rajtuzach zwanych Liścianami. Jak to, niestety, z bajkowymi włościami bywa, zawsze znajdzie się jakiś smoliście czarny charakter, który będzie chciał je obrócić w perzynę. Tutaj wygląda on jak bliski krewny Kurgana z "Nieśmiertelnego" – ma niezdrową ziemistą cerę, nosi się w skórach zwierząt futerkowych i eksterminuje każdego, kto stanie na jego drodze. Ostatnią nadzieją przypartych do drzewa Liścianów okaże się przybysz z zewnątrz – córka szalonego naukowca zamieniona w liliputa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz