niedziela, 26 maja 2013

Uwikłani

Frankie (Helen McCrory) jest inżynierem lotnictwa. Jako podwykonawca projektuje bezzałogowe samoloty szpiegowskie dla brytyjskiego Ministerstwa Obrony. Biurowe korytarze i wojskowe hangary przemierza spięta, usztywniona, chowając twarz za wysokim kołnierzem. W pracy jest precyzyjna i metodyczna. Po godzinach ogląda świat z zamkowej wieży – w jej naszpikowanym elektroniką mieszkaniu nie brakuje atrybutów lodowatej "kobiety sukcesu": gigantycznych okien, bieżni, poustawianej w rządkach klasyki literatury. Gardę opuszcza tylko raz – przed poznanym na gościnnych wykładach przystojnym Kahilem – i o raz za dużo. Sprawy toczą się szybko. Zafascynowana egzotycznym Algierczykiem kobieta ląduje w jego łóżku (a w zasadzie na biurku, jeśli mam być precyzyjny), jednak wraz z narodzinami uczucia zaczynają rodzić się wątpliwości ufundowane na rasowych i narodowych stereotypach. W głowie Frankie pojawia się pytanie, które zapewne pojawiłoby się w głowie każdej pracującej dla wojska 42-latki, którą nagle zainteresował się 24-letni, piękny jak wiosenny poranek muzułmanin: ile w tym wszystkim porywu serca, a ile cynizmu i kalkulacji? 

Debiutująca za granicą polska reżyserka, Katarzyna Klimkiewicz, jest cierpliwa. Bardzo długo powstrzymuje się od odpowiedzi na podobne pytania. Zamiast trzymać się sztywno gatunkowego klucza i podążać wydeptanymi ścieżkami kameralnego thrillera, przenosi całą uwagę widza na bohaterów. Siły ekranowej opowieści upatruje w obwarowanej kulturowymi barierami relacji protagonistów i to właśnie w niej kumuluje całą narracyjną energię. Związek Frankie i Kahila nie jest u niej ani masochistycznym ekstremum, ani sentymentalnym love story. To nieustanna gra spojrzeń, gestów, precyzyjnie używanych słów. Świetnie napisane dialogi z jednej strony sugerują wysublimowany flirt, z drugiej – perwersyjną grę. Czy stawką jest w niej wyłącznie miłosne spełnienie bądź rozczarowanie bohaterki czy może los niewinnych ofiar wojny z terroryzmem? Tak jak pisałem,Klimkiewicz jest cierpliwa. 

Zawarta w "Zaślepionej" diagnoza socjologiczna nie jest oczywiście niczym odkrywczym:  Zachód, jak to Zachód, pozostaje dumny i uprzedzony. Jednak nawet tutaj autorka nie wpada w banał i powstrzymuje się od uproszczeń. Już w krótkometrażowym "Hanoi – Warszawa" mądrze rozkładała odpowiedzialność za los imigrantów na całe społeczeństwo. Strach i podświadoma niechęć do obcych dochodzą tu do głosu nawet pomimo dobrych intencji bohaterki. Choć lampka alarmowa zapala się głównie wtedy, gdy na ekranie bryluje Najib Oudghiri w roli Kahila, to przecież Frankie jest filmowym archetypem naukowca, wypaczającego szlachetne idee postępu. Choć sama zapewnia, że chodzi jej tylko o "piękno lotu", to drony, które projektuje, są wykorzystywane w działaniach zwiadowczych i bojowych. W interpretacji fantastycznej McCrory Frankie to kobieta, dla której tolerancja jest tylko okolicznością wynikającą z poczucia bezpieczeństwa. Kiedy trzeba stanąć w jej obronie, chowa głowę w chmury. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz